Dziś uwaga inwestorów skupi się na danych z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy zwrócą uwagę nie na zmianę zatrudnienia, jak to bywało do tej pory, bowiem mamy do czynienia z pełnym zatrudnieniem, a na szczegółach raportu Departamentu Pracy.
Stopa bezrobocia powinna spaść do 3,2%, ale widać już pierwsze rysy, które mogą powodować pogorszenie sytuacji na rynku pracy. W dalszym ciągu można spodziewać się wzrostu popytu na siłę roboczą w sektorach z szeroko rozumianą kulturą, podróżami, czy hotelarstwem. Według wtorkowego raportu liczba wakatów utrzymuje się na rekordowych poziomach, ale ostatnie dane dodają łyżkę dziegciu do beczki miodu. Wydajność amerykańskich pracowników i firm spadała w tempie 7,5% rocznie w pierwszym kwartale — największy spadek od 1947 r. — w wyniku utrzymujących się niedoborów dostaw. Liczba wyprodukowanych towarów i usług spadła w tempie 2,4% w pierwszych trzech miesiącach roku. Jednak przepracowane godziny wzrosły w tempie 5,5% rocznie, poinformował dziś rząd. Jednostkowe koszty pracy rosły w pierwszym kwartale w tempie 11,6% rocznie. W ciągu ostatniego roku koszty te wzrosły najszybciej od 40 lat. Wynagrodzenie godzinowe, czyli wysokość wynagrodzeń i świadczeń wypłacanych pracownikom, wzrosło o 3,2%. Wysoka inflacja podniosła koszty materiałów, a ciągłe niedobory ograniczają możliwości produkcyjne firm. Pracownicy ze swojej strony domagają się i otrzymują wyższe wynagrodzenie w obliczu największego od dziesięcioleci niedoboru siły roboczej. Tak więc produkcja towarów i usług kosztuje firmy coraz więcej. Jednak jeśli ceny będą nadal rosły, marże zysku mogą spaść, klienci mogą wahać się przy wyższych cenach a gospodarka może spowolnić, zwłaszcza przy podnoszeniu stóp procentowych przez Rezerwę Federalną.
Giełdowy optymizm po Fed w całości wyparował po tym, jak inwestorzy przetrawili komunikat płynący po posiedzeniu FOMC. Trudno tam znaleźć optymistyczne nuty, poza tym, że Fed dołoży starań, aby gospodarki nie dotknęła recesja, a spadek wzrostu gospodarczego zakończył się miękkim lądowaniem. Amerykańskie indeksy z nawiązką oddały cały zysk wypracowany w środę, a Dow Jones spadł o 1063 pkt., najwięcej od 2020 r. Nasdaq Composite spadł o 5%.
Rentowności amerykańskich obligacji wystrzeliły. Zapowiedź zacieśniania polityki Fed pchnęła rentowności amerykańskich obligacji w górę. Popyt na papiery dłużne rządu USA jest wciąż wysoki, a inwestorzy w perspektywie przyspieszonej ścieżki podwyżek stóp procentowych zwiększają ekspozycję na bezpieczne aktywa. Rentowność 30-letnich papierów wynosiła dziś rano do 3,139%. Najpopularniejsze dziesięciolatki dają stopę zwrotu 3,061%. Siedmio- i pięcioletnie papiery są oprocentowane powyżej 3%. Dwuletnie papiery, które są obserwowane w relacji do T-Note osiągnęły rentowność 2,733%.
Akcje azjatyckie podążają w ślad za Wall Street, gdy pojawiły się obawy, że podwyżki stóp procentowych w USA w celu walki z inflacją mogą zahamować wzrost gospodarczy. Niemniej handel wciąż pozostaje niestabilny, a inwestorzy próbują wycenić wpływ blokad w Chinach, skalę spowolnienia wzrostu gospodarczego, przerwy w łańcuchu dostaw i wciąż rosnącą inflację. Indeks giełdy w Tokio rośnie o 0,50%, australijski S&P/ASX 200 potaniał o 2,26%, a południowokoreański KOSPI spada o 1,25%. Na pozostałych rynkach: Hong Kong (-3,64%), Szanghaj (-1,82%), Singapur (-1,33%) Tajwan (-1,71%). Indeks Azja Dow spada o 1,23%.
Wczorajsza sesja na GPW obnażyła słabość byków, a kupujący wyraźnie szukali kłopotów. WIG i WIG20 ponownie finiszowały pod kreską. Inwestorów niepokoi dynamicznie rosnąca inflacja, a co za tym idzie dalsze zacieśnianie polityki finansowej przez RPP. Co gorsza działania rządu, który co chwile wlewa w rynek pusty pieniądz w ramach tzw. tarczy inflacyjnej, napędza procesy inflacyjne. Wyższe stopy mają ściągnąć z rynku część gorącego pieniądza, a w ramach tarczy pieniądz ów wciąż dopływa, zapewne kosztem długu publicznego. Mamy więc receptę na samonapędzającą się spiralę inflacyjną. Kupujący liczą na nieznaczną choćby korektę po całej serii spadków, ale na horyzoncie wciąż widać ciemne chmury. Warszawskich byków nie wspiera globalny risk-off związany z obawami globalnego spowolnienia światowej gospodarki. Czerwcowy kontrakt powiązany z WIG20 spadł o 2,48%, meldując się na poziomie 1770 pkt. WIG oraz WIG20 zakończyły dzień na minimach dziennego zakresu wahań, tracąc odpowiednio 2,17% i 2,58%. Sesja zamiast odbiciem zakończyła się naruszeniem bardzo ważnego wsparcia. Z technicznego punktu widzenia WIG20 spadł poniżej wsparcia wynikającego z dołka z 7 marca, osiągając najniższą wartość od listopada ubiegłego roku.
Złoty traci do dolara i euro, ale pozostaje stabilny do funta, franka szwajcarskiego i jena.
GBPPLN – para aktualnie handlowana jest po 5,51.
EURPLN – dziś euro wycenione jest na 4,70.
USDPLN – dolar jest handlowany po 4,46.
CHFPLN – aktualnie za franka trzeba zapłacić 4 52.
PLNJPY – para powróciła ponad wsparcie na poziomie 27,50. Aktualnie handlowana jest 29,26.
CMC Markets świadczy usługi na zasadzie wyłącznie realizacji zleceń (execution only). Prezentowany materiał (niezależnie od tego, czy zawiera jakiekolwiek opinie) ma charakter informacyjny i nie uwzględnia osobistych okoliczności ani celów. Żadna informacja w tym materiale nie jest, ani nie powinna być uważana, za poradę finansową, inwestycyjną lub inną poradę, na której należy polegać przy podejmowaniu decyzji. Żadna z opinii wyrażonych w materiale nie stanowi rekomendacji CMC Markets lub autora materiału, że jakakolwiek inwestycja, instrument, strategia transakcyjna lub inwestycyjna, jest odpowiednia dla konkretnej osoby. Materiał nie został przygotowany zgodnie z wymogami prawnymi zapewniającymi niezależność badań inwestycyjnych. CMC Markets nie podlega żadnym zakazom w zakresie rozpowszechniania tego materiału, jednak nie wykorzystuje zawartych w nim informacji przed jego publikacją.