Po wczorajszej, niespodziewanej obniżce stóp procentowych przez RPP kurs złotego pozostaje stabilny. Można jednak obawiać się, czy w otoczeniu niskich stóp i wysokiej inflacji PLN nie zacznie spadać. Również w innych krajach banki centralne starają się przeciwdziałać zapaści gospodarczej w powodu pandemii. Skuteczność ich działań pokaże czas.

 

Banki centralne i rządy zasilają gospodarki swoich krajów zastrzykami pieniędzy, by utrzymać i pobudzić koniunkturę. Skala pomocy jest różna, w zależności od zasobów i aktualnych potrzeb. Polski parlament pracuje nad poszerzoną wersją „tarczy ochronnej”. Jednak w ostatnich latach konsumowaliśmy nadwyżki będące efektem korzystnej sytuacji gospodarczej, więc nasze zasoby do walki ze spowolnieniem gospodarczym są dziś ograniczone. Pomocne byłyby wobec tego skoordynowane działania Unii Europejskiej.

 

Dzisiaj jesteśmy już po serii publikacji makroekonomicznych z Europy. Doniesienia z Niemiec i Wielkiej Brytanii tylko w części oddają atmosferę i osłabienie poszczególnych obszarów gospodarki w związku z pandemią. Nie są one jednoznacznie negatywne. Jednak co najważniejsze, rynek nie będzie się nimi przejmował. Dziś ważniejsze są dane epidemiologiczne, które pozwalają szacować skalę przyszłego paraliżu ekonomicznego z powodu Covid-19.

 

O zapaść gospodarczą obawiają się banki centralne i starają się jej przeciwdziałać. Wczoraj wczesnym popołudniem Rada Polityki Pieniężnej ponownie zaskoczyła inwestorów i obniżyła stopy procentowe w Polsce. Po odblokowaniu gospodarki będzie to krótkoterminowy „steryd” dla polskich przedsiębiorstw i konsumentów. Z drugiej strony nasuwa się pytanie, czy przy inflacji bazowej na poziomie 3,6% (dane za luty) kolejny ruch RPP nie będzie „niedźwiedzią przysługą” i w dłuższym terminie nie pogrąży PLN. Takie otoczenie rynkowe sprawia bowiem, że złoty staje się mało atrakcyjny dla globalnych inwestorów, a to może stać się „paliwem” do jego dalszej wyprzedaży. Dzisiaj o godz. 14:30 poznamy dane IPSOS dotyczące nastrojów konsumentów i warto obserwować, czy rynek złotego w ogóle na nie zareaguje. Poprzednie trzy wskazania były optymistyczne, a w lutym wskaźnik osiągnął nawet wartość 53,5.

 

Działania podejmują też banki centralne za granicą. Ben Bernanke, gdy był u sterów Rezerwy Federalnej, wykorzystał historyczne doświadczenia Wielkiego Kryzysu i wynalazł wiele programów pożyczek interwencyjnych, z których amerykański bank centralny obecnie korzysta. Bernanke uważa jednak, że obecna sytuacja gospodarcza jest raczej jak bardzo głęboka, ale krótkoterminowa korekta wywołana klęską żywiołową, a nie jak typowa, strukturalna recesja, jaką był Wielki Kryzys.

 

Z kolei Bank Japonii obniżył dzisiaj ocenę wszystkich dziewięciu regionalnych gospodarek tego kraju, ponieważ pandemia koronawirusa dotknęła krajowe sektory produkcyjne i usługowe. Bank podał, że gospodarki w dziewięciu regionach były albo słabe, albo dotknięte silną presją spadkową. Bank Japonii nie zawaha się w razie potrzeby podjąć dodatkowych działań – taki komunikat wysłał do rynków.

 

Dzisiaj na złotym kluczowe poziomy to strefa 4,135-4,245 na USD/PLN, 4,5-4,6 na EUR/PLN oraz 4,27-4,305 na CHF/PLN. Wśród najskuteczniejszych klientów CMC Markets nie ma spójnego stanowiska, co do krótkoterminowej przyszłości złotego. Na USD/PLN przeważają sprzedający dolara (57% wszystkich pozycji), na EUR/PLN 53% inwestorów to kupujący, a na CHF/PLN aż 67% to pozycje na spadek.

 

Z rynków zagranicznych ważne dane będą podawane dziś o godz. 14:30 i 16:00. Najpierw poznamy stan rynku pracy w Kanadzie (spodziewany wzrost stopy bezrobocia z 5,6% do 7,2%) oraz w USA (spodziewana liczba 5,25 mln wniosków o zasiłek dla bezrobotnych). Następnie nastroje amerykańskich konsumentów, mierzone przez Uniwersytet Michigan, mają spaść z 95,9 do 75.

Poprzedni komentarz>