Napędzane przez protekcjonistyczne zapędy Donalda Trumpa spadki na zachodnich giełdach znalazły dziś w nocy odzwierciedlenie w zniżkach notowań w Azji. Nie będzie to dziś pomagać wycenom akcji na GPW, co może studzić nadzieje inwestorów spodziewających się efektu kalendarzowego w postaci „rajdu świętego Mikołaja”.

 

Wiodące giełdy zakończyły wczorajszą sesję „na czerwono”, na czele z niemieckim indeksem DAX i francuskim CAC40, które zniżkowały o przeszło 2%. Za oceanem spadki miały nieco mniejsza skalę – S&P500 stracił 0,86%, DJIA 0,96%, a Nasdaq100 1,12%. Efektem był exodus kapitału zagranicznego z GPW, co przełożyło się na spadki WIG20 o 1,7%. Na tym tle wyróżniały się indeksy średnich i małych spółek – mWIG40 zyskał 0,34%, a sWIG80 0,5%. Podczas dzisiejszej sesji w Azji negatywne nastroje utrzymywały się, co zazwyczaj jest złą wróżbą dla notowań w Europie. Z drugiej jednak strony spadki te można traktować jako opóźnioną reakcję na wydarzenia z wczoraj, dlatego czynnik ten może nie być decydujący dla dzisiejszej sesji na GPW.

 

Głównym winowajcą gorszych nastrojów na rynku jest nie kto inny jak prezydent USA i przywołanie przez niego tematu wojen handlowych. O ile perspektywy amerykańsko-chińskiej umowy handlowej wydaje się być dobre, o tyle na celowniku znalazły się Brazylia i Argentyna. Szkodząca amerykańskim rolnikom dewaluacja walut tych krajów zmusiła Donalda Trumpa do kontrofensywy i podjęcia decyzji o ponownym przywróceniu ceł na sprowadzaną stamtąd stal i aluminium.

 

Na rynek mogą obecnie napłynąć obawy o przelanie się konfliktu handlowego na grunt europejski. Administracja Trumpa zapowiedziała już wprowadzenie ceł na importowane z Francji wina, jako reakcję odwetową na dyskryminację amerykańskich firm technologicznych przez francuski rząd. Następne w kolejce do wprowadzenia ceł są obecnie inne kraje EU, m.in. Niemcy i Wielka Brytania. Inwestorzy mogą oczywiście potraktować te zapowiedzi jako element „twardej gry” Donalda Trumpa i próbę „pokazania się” przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. W otoczeniu zwiększonej awersji do ryzyka takie wnioski mogą jednak przyjść z opóźnieniem.

 

Pozycje inwestorów przeprowadzających transakcje za pośrednictwem platformy CMC Markets wskazują na ich negatywne oczekiwania wobec notowań na giełdach w USA i w Europie. Na kontraktach CFD na indeks S&P500 70% z nich posiada pozycje na spadek, na niemieckim indeksie wartość ta przekracza 52%, a na francuskim 60%. Inaczej sytuacja wygląda na kontraktach CFD na WIG20. Tu 76% inwestorów utrzymuje pozycje na wzrost, a ich wartość stanowi 80% wszystkich otwartych na tym instrumencie. Patrząc z perspektywy analizy technicznej, wsparcie na wykresie WIG20 znajduje się około 20 pkt. poniżej aktualnego poziomu, jednak nie można wykluczyć, że chęć odreagowania po trwających cały miesiąc spadkach pojawi się nieco wcześniej.

 

Dziś kalendarium makroekonomiczne nie powinno znacząco wpływać na nastroje. Można jedynie zwrócić uwagę na  dane dotyczące sektora budowlanego w Wielkiej Brytanii. Pod tym względem dużo więcej będzie działo się jutro, gdy spłyną wskaźniki PMI dotyczące koniunktury w usługach i przemyśle w najważniejszych gospodarkach UE i USA. Zanim jednak poznamy te dane, nastroje mogą zmienić się o 180 stopni, a reakcja rynku niekoniecznie musi być adekwatna to ich wartości.

 

Poprzedni artykuł >