Skokowe zmiany w wartościach danych epidemiologicznych z Chin podważają ich wiarygodność i zwiększają niepewność inwestorów, hamując ich apetyt na ryzykowne aktywa. Jednocześnie forint, który słabnie z powodu wysokiej inflacji na Węgrzech, zniechęca do zaangażowania w waluty krajów z naszego regionu. Oba te czynniki negatywnie wpływają na kurs złotego.

 

Przedstawiciele banków centralnych często podkreślają wpływ epidemii wirusa COVID-19 na stan globalnej gospodarki. Przeważa opinia, że obecna sytuacja nie wpływa na wzrost PKB bezpośrednio, ale generalnie negatywne efekty są już widoczne. Wydaje się, że inwestorzy mogą już zakładać bardziej pesymistyczny scenariusz. Przedłużanie się paraliżu w Chinach może istotnie obniżyć światowy wzrost gospodarczy, nie tylko w tym, ale i w następnym kwartale. Coraz więcej sektorów i branż odnotowuje bowiem niższą sprzedaż właśnie w powodu epidemii COVID-19.

 

Jednak większym problemem dla inwestorów jest kryzys zaufania do chińskich danych dotyczących epidemii. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, w ciągu ostatniej doby zmarło dwukrotnie więcej osób niż w dniu, który do tej pory był pod tym względem rekordowy. Dodatkowym zaskoczeniem, wręcz szokiem, było zwiększenie liczby nowych, potwierdzonych przypadków zachorowań. Ma on ponoć wynikać ze zmiany metodologii identyfikowania pacjentów. W sytuacji, gdy wiarygodność danych epidemiologicznych w Chin wydaje się być wątpliwa, trudno oczekiwać od inwestorów spokoju. Najgorsze, czego się boją, to braku podstaw, na których mogą opierać swoje szacunki dotyczące wpływu wirusa na gospodarkę.

 

Kwestia koronawirusa będzie wpływać również na kondycję PLN. Po prostu zagraniczni inwestorzy mają mniejszą ochotę utrzymywać pozycje na bardziej „ryzykownych” aktywach, takich jak złoty.

 

PLN nie pomogą również parametry inflacyjne Węgier. Opublikowane właśnie dane mogą przestraszyć inwestorów działających w naszym regionie. Węgierska inflacja CPI przyspieszyła i wyniosła aż 4,7% r/r, podczas gdy analitycy spodziewali się odczytu 4,3%. Dynamika cen dóbr konsumpcyjnych skoczyła tym samym do poziomu najwyższego od grudnia 2012 r. Inflacja bazowa na Węgrzech też jest wysoka i wynosi 4%. Trudno się więc dziwić, że forint zniżkuje. Trend spadkowy trwa od pierwszej połowy 2018 r., a od początku tego roku wyprzedaż HUF przyspieszyła. Kurs USD/HUF zbliża się do historycznego maksimum sprzed 20 lat, a EUR/HUF bije kolejne rekordy. Dzieje się to w sytuacji, gdy węgierskie stopy procentowe pozostają od kilku lat na bardzo niskich poziomach. Utrata wartości pieniądza jest więc znaczna. Trudno się dziwić zagranicznym inwestorom, że nie chcą utrzymywać pozycji w forincie.

 

Kłopoty forinta negatywnie wpływają na inne waluty z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym na złotego. Tym bardziej, że zagrożenie podobną sytuacją, jak na Węgrzech, utrzymuje się też w Polsce. Na razie inwestorzy będą czekali na odczyty inflacyjne w II kw. tego roku. Oczekuje się ustabilizowania się wzrostu cen w Polsce. Utrzymujące się na niskich poziomach notowania ropy naftowej powinny pomóc powstrzymać inflację.

 

Patrząc na wykres indeksu złotego trudno o optymizm – widać, że nie ma chętnych do poważnego kupna PLN. Tymczasem kurs EUR/PLN pozostaje stabilny, a celem dla złotego jest zejście i utrzymanie się poniżej pułapu 4,24. Realizacja tego scenariusza może zwiastować dalsze umacnianie się złotego. Z kolei USD/PLN zbliża się do granicy 3,925. Jej przebicie może przyciągnąć więcej chętnych do kupna USD. Kolejnym oporem byłby wtedy poziom 4,025. Kurs GBP/PLN umacnia swoją pozycję znacznie powyżej poziomu 5,00, co jest negatywnym sygnałem dla złotego. Tymczasem dla CHF/PLN kluczowy pozostaje pułap 4,05.

 

Dzisiaj istotne dla złotego będą dane dotyczące bilansu obrotów bieżących Polski, które zostaną podane o godz. 14:00. Ponadto ważne będą odczyty inflacji w USA, które poznamy o 14:30.

 

Poprzedni artykuł >